„A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła. (…) Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka przyszła na świat. Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli. Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się (…) z Boga. A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.” (J 1:9 nn).

Apostoł Jan podsumowuje reakcję świata na działalność Jezusa Chrystusa. Izrael go nie przyjął. Świat go nie rozpoznał. Ocena byłaby zupełnie negatywna, gdyby nie ci, którzy go przyjęli. Co to za ludzie? Są to ludzie tego świata, którzy uwierzyli Jezusowi, ponieważ zyskali przeobrażające doświadczenie Jego łaski i prawdy. Są to ci, którzy dojrzeli w Nim chwałę Syna Bożego i uwierzyli w Niego. Są to ci, którzy policzyli koszty i świadomi ceny poszli za Nim, za jego nauką i sposobem życia. Tym dał prawo posługiwania się tytułem „dzieci Bożych”. Tym dał prawo stać się dziećmi Bożymi. Drodzy bracia i siostry w Chrystusie, dzieci Boże, współczesny świat w równym stopniu potrzebuje prawdziwej światłości. Jezus powiedział swoim uczniom, że są światłością świata i wezwał ich, aby nie kryli się, lecz dali świadectwo prawdzie, świecąc wszystkim, którzy są w domu. To przesłanie jest aktualne również dzisiaj. Każde pokolenie chrześcijan jest wzywane przez Jezusa, by wyjść z ukrycia i dać świadectwo prawdzie. Czy to w ogóle ma jakiś sens? Czy spotka się z uznaniem? A jednak nie wolno nam dopuścić, by świat, w którym żyjemy, pogrążył się w ciemności z powodu naszej bierności. Dlatego świadectwo każdego pojedynczego dziecka Bożego jest ważne i potrzebne. Jest potrzebne naszym rodzinom, przyjaciołom, znajomym. Jest potrzebne w miejscu zamieszkania i pracy. Jest potrzebne, ponieważ jest jedynym prawdziwym światłem w pogrążonym w ciemnościach świecie. Najlepszym prezentem jaki możemy dać Jezusowi w dniu jego urodzin, jest nasze poświęcone życie: „Przeto, umiłowani moi (…) z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie. Czyńcie wszystko bez szemrania i powątpiewania, abyście się stali nienagannymi i szczerymi dziećmi Bożymi bez skazy pośród rodu złego i przewrotnego, w którym świecicie jak światła na świecie, zachowując słowa żywota (…).” Fl 2:12nn.

W Wigilię świąt Bożego Narodzenia, chciałbym życzyć nam radosnych i spokojnych świąt w gronie najbliższych, życzyć odwagi, abyśmy w nadchodzącym 2017 roku, dzięki łasce Pana Jezusa Chrystusa, byli w stanie z wiarą stawić czoła wszystkim wyzwaniom i przeciwnościom. Niech pokój Boży, który ogłaszali aniołowie na betlejemskich polach wraz z nami zstępuje wszędzie tam, dokąd się udamy i będziemy przebywali. Czyńmy pokój. Składajmy nieustannie świadectwo łaski i prawdy. Bądźmy żywym dowodem tego, że Jezus, który narodził się 2000 lat temu w Betlejem, przez wiarę żyje w naszych sercach.

pastor zboru, prezbiter Marcin Górnicki

Analiza doktryny Wieczerzy Pańskiej 

Nie ma chyba tak kluczowej, a zarazem tak polaryzującej i mało zrozumianej instytucji przez wiernych  w chrześcijańskim świecie, jak doktryna Wieczerzy Pańskiej. Już sama nazwa, odnosząca się do ustanowionego przez Pana Jezusa memoriału Jego śmierci, często wzbudza znaczne – chociaż niepotrzebne – kontrowersje. W kręgach katolickich dla przykładu funkcjonują takie terminy jak Komunia czy Eucharystia. Termin Eucharystia, rozumiany jako „dziękczynienie”, jest również akceptowany formalnie przez kościoły protestanckie¹, niemniej jednak, z uwagi na tradycję, zastępuje się go w tych kręgach przez inne określenia, znajdujące się w Biblii, tj. „Stół Pański”² czy też „Wieczerza Pańska”³.

Małe zamieszanie, które mamy w terminologii, jest niczym w porównaniu z próbą artykulacji treści tej doktryny. Do tego zadania stawali  tacy wielcy filozofowie i teolodzy jak: Augustyn z Hippony, Tomasz z Akwinu, Marcin Luter, Jan Kalwin. Na przełomie wieków mierzyły się z nim różne sobory.  Dokumenty i traktaty, które wyszły spod pióra wspomnianych wyżej zasłużonych ludzi, jakkolwiek ważkie i pełne mądrości epoki, w której były spisywane, zawierają dwa potencjalne problemy, które powinny zachęcić nas do przemyślenia tej doktryny raz jeszcze. Po pierwsze, nie ulega wątpliwości, że w dzisiejszych czasach posiadamy dużo więcej historyczno-kulturowych materiałów źródłowych z pierwszego i wcześniejszych wieków, aby lepiej zrozumieć kontekst, w którym zostały napisane słowa w Biblii odnośnie Wieczerzy Pańskiej. Jak zauważył biblista  dr John Walton, Biblia została napisana dla nas, ale nie została napisana do nas4. Oznacza to, że wszelkie informacje, prawdy, doktryny i nakazy, które wyciągamy z Pisma Świętego, są ważne w każdym okresie czasu i dla wszystkich ludzi, niemniej były one spisywane w pewnym konkretnym przedziale historycznym i powinny być interpretowane w ramach tego kulturowo-historycznego przedziału.

Po drugie, nie musimy być aż tak związani naszymi tradycjami, aby nie móc chociażby na chwilę oderwać się od nich i ustalić, co chciał nam przekazać autor natchniony przez Ducha Świętego. Ten problem w ciekawy sposób nakreśla amerykański hebraista i specjalista od historii starożytnego bliskiego wschodu,  dr Mike Heiser:

Nie obchodzi mnie, aby wyartykułować doktrynę Wieczerzy Pańskiej na podstawie tego, czego nie mówi tekst (tj. Biblii – K.D.), bez względu na to jak rozsądna była by to artykulacja. Biblijna teologia powinna wywodzić się z tekstu, a nie z naszej wyobraźni, czy też tradycji. Dla przykładu można wskazać, że dana osoba wyciąga jakiegoś rodzaju duchowe ubogacenie z przystępowania do Wieczerzy Pańskiej, ale bez wskazania takiego powiązania z tekstem, jest ono czysto spekulatywne. Nie powinniśmy uprawiać naszej teologii na podstawie spekulacji, a przynajmniej jeżeli to robimy, powinniśmy mówić o tym ludziom, którzy nas słuchają, że dana teza wynika ze spekulacji, a nie bezpośrednio z tekstu”5.

Celem niniejszego artykułu nie jest kompleksowa analiza wszystkich istniejących poglądów odnoszących się do niniejszego tematu, a jedynie podstawowa analiza tekstu, w której uwzględnione zostaną przedstawione powyżej kryteria.

Perykopie biblijne, które będą interesowały nas w omawianym temacie to:

  1. Ewangelie synoptyczne: Ewangelia św. Marka 14:22-25, Ewangelia św. Łukasza 22:14-20 i Ewangelia św. Mateusza 26:26-29,
  1. Ewangelia Jana 6:53-59 oraz
  1. 1 List Świętego Pawła do Koryntian 11:17-29.

Ewangelie synoptyczne

Termin „Ewangelie synoptyczne” (z greckiego synoptikos) oznacza „widzący jednocześnie”, czy też „spójny z ogólnym poglądem” i odnosi się do trzech chronologicznie pierwszych ewangelii (Mateusza, Marka i Łukasza), których autorzy wybrali w większości te same wydarzenia z życia Jezusa, pisząc do różnych adresatów. Każdy z autorów synoptycznych pisze o tych samych zdarzeniach w charakterystyczny dla siebie sposób i kierując się przy tym swoistą motywacją, dzięki czemu my, analizując ten materiał w całości, mamy szerszą i pełniejszą perspektywę opisywanej historii.

Na wstępie spójrzmy na interesujące nas fragmenty, odnoszące się do ustanowienia przez Pana Jezusa Wieczerzy Pańskiej.

Ewangelia Mateusza 26:26-29 (Biblia Tysiąclecia)

26 A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». 27 Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, 28 bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. 29 Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego».

Ewangelia Marka 14:22-25

22 A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». 23 Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. 24 I rzekł do nich: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. 25 Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym».

Ewangelia Łukasza 22:14-20

14 A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. 15 Wtedy rzekł do nich: «Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał. 16 Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym».

17 Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: «Weźcie go i podzielcie między siebie; 18 albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże».

19 Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: «To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!» 20 Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: «Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana.

Dla wielu osób interpretacja tych ustępów jest bardzo prosta, gdyż przyjmują oni bardzo bezpośrednią, a co za tym idzie literalną egzegezę (wyjaśnienie) tekstu za najbardziej właściwy i oczywisty sposób rozumienia powyższej treści. Trzeba przyznać, że trudno się dziwić zwolennikom tego stanowiska. Dla współczesnego czytelnika, czy też, w szerszym kontekście, dla osoby ukształtowanej przez hellenistyczny sposób patrzenia na świat, stanowisko literalne wydaje się być najbardziej zrozumiałe. Problem w tym, że zaakceptowanie tego poglądu niesie ze sobą wiele, często nieoczekiwanych przez czytelnika, problemów.

Jeden z nich związany jest z tym, że Starym Testamencie, który był jedynym Pismem Świętym obowiązującym w czasach Jezusa i pierwszych Apostołów, prawo ustanowione w Torze (Pięcioksiąg Mojżeszowy) zabraniało Hebrajczykom spożywania krwi6.  Z kolei spożywanie ciała ludzkiego (tj. praktyka kanibalistyczna) zawsze miało charakter klątwy i osądu nad ludem wybranym, gdzie Bóg poprzez odsunięcie swojej ochrony i błogosławieństwa karał swój lud za poważne nieposłuszeństwo7. Zwolennicy literalnej interpretacji wskazaliby zapewne, że Bóg jako suweren swojego prawa jest władny, aby je zmienić, o ile uważałby to za słuszne. Argument ten nie jest pozbawiony swojej logiki. Mimo to nie należy zapominać, że Bóg działa wśród ludzi w ich własnym kontekście społeczno-kulturowym w taki sposób, aby Jego wola była zrozumiała dla Jego stworzeń. Trudno sobie wyobrazić, aby np. Jezus objawiając coś apostołom posługiwał się nie tylko zupełnie abstrakcyjnymi formami przekazu, ale także używając zupełnie obcych dla nich konwencji. Jeżeli dana informacja nie może być w odpowiedni sposób przetworzona przez społeczeństwo, w którym się znajduje, jej pierwotny cel/założenie przestaje być zasadny. Zupełnie inaczej sytuacja ma się w przypadku, gdy forma lub konwencja nie jest zrozumiała przez daną grupę społeczną, ale przysługują jej zamiast tego pewne „narzędzia” lub możliwość skorzystania z wiedzy innej grupy społecznej, aby tę formę zrozumieć. Przykładem tego był sposób w jaki Jezus przekazywał swoje lekcje, tzn. na podstawie przypowieści. Jakkolwiek były one niezrozumiałe dla większości ludzi8 z uwagi na ich „twardość serca”, niemniej mieli oni mentalną zdolność, aby pojąć ich znaczenie. W przeciwnym wypadku objaśnienia Jezusa skierowane do Jego uczniów byłyby bezcelowe. Nawet jeżeli apostołowie zrozumieliby treść tego nauczania, to nie przyniosłoby to żadnego pożytku pierwotnemu kościołowi, który nałożyłby na nie „kalkę” swojej kultury, zatracając przy tym inicjalne znaczenie. Co więcej, warto zwrócić uwagę na fakt, że sama forma nauczania Jezusa była w tym czasie powszechnie stosowana przez np. żydowskich nauczycieli9. Jezus stosuje te same zabiegi, co inni rabini (nauczyciele) tego okresu, np. rabin Hillel, stosując tak jak on interpretacje Midrash i jego formatu Mashal/Nimshal, używanego również w przypowieściach.

Co więcej, nawet jeżeli uznamy wykładnie literalną interesujących nas fragmentów za zasadną i zrozumiałą dla ówczesnych ludzi, to pojawia się kolejny problem. Czytając fragmenty odnoszące się do interesującej nas instytucji, wnikliwy czytelnik dostrzeże, że nie ma tam zawartego mechanizmu, który by wyjaśniał, co tak naprawdę następuje, gdy ciało jest utożsamione z chlebem, a wino z krwią. Nie mamy w całej Biblii opisanego mechanizmu, który by wskazywał, co tak naprawdę ma miejsce podczas Wieczerzy Pańskiej. Nie chodzi tu tylko o sam przebieg tego procesu, ale także o wskazania, czy owa przemiana następuje, kiedy, w jakich okolicznościach, jakie ma skutki po przemianie, tak na otoczenie, jak i na ludzi, itd. Tę lukę zapełniają przeróżne tradycje, tworzące jakąś narrację w oddzieleniu od tego, co wynika z tekstu. Tworzy to doktrynę, która nie jest oparta na przekazie biblijnym, a jedynie wykorzystuje go do narzucenia pewnych tez, które biorą się z często obcej dla czasów biblijnych kultury, usprawiedliwiając ten zabieg autorytetem organizacyjno-kościelnym.

 Mając na uwadze powyższe problemy, zadajmy sobie pytanie, czy używając tych samych standardów interpretacji, jesteśmy w stanie wyjaśnić powyższy tekst w sposób nie literalny, który miałby sens dla ówczesnego czytelnika.

 Jak wskazuje wielu uczonych, ostatnia wieczerza była sama w sobie wysoce symbolicznym aktem, będącym silnie związanym z żydowską kulturą i historią tamtych czasów10. Nie bez przyczyny Pan Jezus wykorzystał tę formę w tym konkretnym czasie. Interpretacja składników uczty Paschalnej znajdujących się na stole (chleb, gorzkie zioła itd.) była wówczas powszechnym zwyczajem. Jezus odwołuje się do znanej wszystkim Żydom konwencji, lecz zamiast posłużyć się standardowym wyjaśnieniem, stosuje starą formę w uderzająco nowy sposób11. Otóż używa dwóch składników (chleba i wina), związanych w tamtejszej kulturze posiłku z błogosławieństwem. Następnie utożsamia te składniki z terminami „ciało”, „krew” „wydane/wylane”, których charakter jest w sposób oczywisty związany z terminologią ofiary/ofiarną. Nawet sformułowanie „na odpuszczenie grzechów” ma swoje przełożenie na szerszy kontekst kulturowy np. w Tagrum12 Neofiti13. Mając to na uwadze, widzimy, że Jezus, na podstawie znanej Apostołom konwencji, wyjaśnia im rzeczy, które miały nastąpić, a także ich znaczenie. Co więcej, wspaniałość tej sytuacji podkreśla fakt, że robi to w kontekście posiłku, który ma cementować ich społeczność, jako że posiłki, zwłaszcza te typu haburoth, miały między innymi taki cel14. Nauka ta miała też znaczenie dla wczesnego kościoła. Wskazywała bowiem w najprostszy sposób na potrzebę jedności wśród wiernych w czasach brutalnych prześladowań. Fundamentem tej jedności była zaś męczeńska i odkupieńcza śmierć Jezusa.

Moim zdaniem rozpatrywane ustępy najtrafniej zinterpretował profesor Keener, gdy napisał o wieczerzy Pańskiej tymi słowami:

„To, że chleb <jest> Jego ciałem oznacza to że <reprezentuje> Jego ciało; nie powinniśmy interpretować Jego słów tutaj bardziej literalnie, niżeli słów z liturgii Paschy, odnoszącej się do wydarzeń opisanych w Księdze Powtórzonego Prawa 16:3: „To jest chleb cierpienia, który nasi przodkowie jedli, kiedy wyszli z ziemi egipskiej”. Logicznym wydaje się sugerować, że nie chodzi tutaj o ponowne jedzenie tego samego literalnego chleba, który Izraelici jedli podczas podróży przez pustynię. Tak samo tutaj ci, którzy jedli z tego chleba brali udział przez upamiętnienie tego wydarzenia w cierpieniu Jezusa, w taki sam sposób jak ci, którzy jedli na uczcie paschalnej, upamiętniali swoich przodków. Język celebrowania Paschy zakładał partycypację aktualnego pokolenia Żydów w Księdze Wyjścia. Co więcej, Jezus był w swoim ciele, kiedy wypowiadał te słowa, co nawet silniej przemawia za tym, aby nie interpretować chleba jako literalnego ekwiwalentu ciała.”15

Ewangelia Jana 6

Szósty rozdział Ewangelii Jana jest bez wątpienia sztandarowym tekstem zwolenników literalnego rozumienia Eucharystii. Perykopa ta do tego stopnia jest wynoszona do roli głównego dowodu w omawianej sprawie, że wykorzystuje się ją, by koloryzować interpretację wszystkich innych ustępów, a także z tego samego powodu jest jednym z najsłabiej krytycznie przeanalizowanych części Pisma Świętego.

Mając na uwadze powyższą problematykę, chciałbym wskazać, że teza, którą zamierzam wysunąć, omawiając niniejszy fragment, może wydawać się kontrowersyjna, niemniej jednak wynika z samego tekstu. Otóż po dokładnej analizie tego rozdziału Ewangelii Jana, trudno jest uciec od wniosku, że lekcja Pana Jezusa zapisana tutaj nie ma nic wspólnego z Wieczerzą Pańską.

Zanim przejdziemy do samej analizy sensu stricto, wskażmy dwa okołotekstowe problemy z literalną interpretacją. Po pierwsze, wydarzenia opisane tutaj są chronologicznie wcześniejsze od wydarzenia w wieczerniku, gdzie Pan Jezus ustanowił instytucję Wieczerzy Pańskiej. Oczywiście nie jest to najsilniejszy argument, gdyż można było by wskazać, że Jezus przygotowuje tutaj swoich uczniów do tego, co zamierza im przekazać w czasie ostatniej wieczerzy. Niemniej argument ten wydaje się być bardzo ad hoc16. Teza ta miałaby sens, gdybyśmy dostrzegli cokolwiek w Ewangelii Jana, co łączyło by omawiany ustęp ze zdarzeniami w wieczerniku. Powiązanie tego typu nie występuje, Jan w ogóle nie wspomina nauki Jezusa o chlebie i winie w kontekście ostatniej wieczerzy. Po drugie, omawiając list św. Pawła, przekonamy się, że informacje o Eucharystii, czerpie on z relacji synoptycznych.

Aby ułatwić nam zrozumienie analizowanego tekstu, przedstawię tutaj egzegezę dr M. Heisera, który w łatwy i zrozumiały dla przeciętnego czytelnika sposób wyjaśnia przesłanie Jezusa zawarte w tym rozdziale. Oczywiście jest to bardzo podstawowa analiza tekstu, ale dzięki temu łatwiej zrozumieć jego przesłanie. Aby dodatkowo ułatwić nam zadanie, zastosowałem te same podkreślenia tekstu (Heisera), aby uwypuklić przesłanie omawianych wersetów17. Ewangelia Jana 6:22-34:

22 Nazajutrz lud, stojąc po drugiej stronie jeziora, spostrzegł, że poza jedną łodzią nie było tam żadnej innej oraz że Jezus nie wsiadł do łodzi razem ze swymi uczniami, lecz że Jego uczniowie odpłynęli sami. 23 Tymczasem w pobliże tego miejsca, gdzie spożyto chleb po modlitwie dziękczynnej Pana, przypłynęły do Tyberiady inne łodzie. 24 A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. 25 Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?» 26 W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. 27 Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec». 28 Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?» 29 Jezus odpowiadając rzekł do nich: «Na tym polega dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał». 30 Rzekli do Niego: «Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? 31 Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba». 32 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. 33 Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». 34 Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!»

Zwróćmy uwagę na kilka podstawowych rzeczy, które możemy wyciągnąć z tego fragmentu. Jezus łączy koncept pokarmu, który trwa na wieki z samym sobą i z wiarą w Niego (wersety 27; 29). Naszym podstawowym zadaniem jest wiara w Niego (Jezusa, który utożsamia się z pokarmem, który trwa na wieki). Dlatego też wiara jest tutaj utożsamiona z jedzeniem, a nie na odwrót. Dla potwierdzenia tych słów mamy werset 33, gdzie wyrażenie „chleb Boży” zostało użyte jako tytuł i kontynuacja analogii zapoczątkowanej w wersecie 26. To właśnie tutaj Jezus odkrywa przed ludźmi prawdę o tym, że idą za Nim nie dlatego, że uważają go za Mesjasza, ale dlatego, że za darmo napełnili żołądki. To jest powód, dla którego Chrystus ciągnie tą analogię, tj. żeby ludzie nie pokładali swojej nadziei w czymś materialnym, a w czymś (a w tym wypadku Kimś) duchowym. Stąd mamy dychotomię w wersecie 27. Dlatego też w dalszej części wersetu 33 pojawia się wyjaśnienie, co tak naprawdę daje życie: „…Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”. Chodzi oczywiście o Jezusa. To, co powoduje, że ludzie trafiają do nieba, to wiara w Jezusa, a nie w chleb, który reprezentuje Jezusa. Innymi słowy, obiektem wiary jest tutaj „KTO”, a nie „CO”. Następnie rozpatrzmy wersety 35-40:

35 Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. 36 Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. 37 Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, 38 ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. 39 Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. 40 To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».

Na samym początku wersetu 35 Jezus oznajmia, że jest chlebem życia. Termin ten odnosi się do naszego wcześniejszego rozważania i należy go traktować jako tytuł, który sobie nadał, aby pokazać swoim słuchaczom pewną prawdę. Zresztą w wersecie 38 Chrystus wskazuje swoje pochodzenie, mówiąc o inkarnacji, czyli przyjęciu ludzkiego ciała. Jest to fakt, o którym zapewne każdy wie, ale stwierdzenie to będzie ważne w dalszej analizie. Otóż stwierdzenie „ponieważ z nieba zstąpiłem” jest połączone kontekstem przesłania z wersetu 33, tzn. z tezą odnoszącą się do tego, że Boży plan zbawienia skupia się na Osobie (opisanego w analogii chleba/manny dla słuchaczy, którzy poruszyli ten temat w wersecie 30-31), a nie na chlebie, który staje się Osobą lub jest Osobą. Tak początek (werset 35), jak i koniec (werset 40) ponownie wskazuje na kluczowy składnik zbawienia, czyli wiara i tylko wiara, której ponownie celem jest tylko Jezus, a co za tym idzie, nikt i nic innego. Następnie mamy dłuższy fragment od wersetu 41 aż do 59.

41 Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: «Jam jest chleb, który z nieba zstąpił». 42 I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: „Z nieba zstąpiłem”». 43 Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą! 44 Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. 45 Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. 46 Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. 47 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto wierzy, ma życie wieczne. 
48 Jam jest chleb życia. 49 Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. 50 To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. 51 Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata». 52 Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: «Jak On może nam dać [swoje] ciało do spożycia?»
53 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. 54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. 55 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. 56 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. 57 Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. 58 To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki». 59 To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.

Powielając wniosek Heisera, możemy śmiało powiedzieć, że to właśnie przy tym fragmencie zaczyna się poważne zamieszanie18. Postaram się przybliżyć ten problem zanim przejdziemy dalej. Wielu ludzi zaczyna interpretację całej omawianej perykopy nie od początku (tj. od wersetu 22), idąc za wywodem Jezusa, który przedstawia nam Jan, a właśnie od wersetu 50 lub 53/54. Na podstawie tych późniejszych ustępów wyciągane są wnioski, w świetle których omawia się wcześniejsze wersety. Oczywiście w większości wypadków nie jest to działanie celowe. Po prostu omawiany przez nas fragment jest na tyle brzemienny znaczeniowo i może nawet dla wielu szokujący, że nieświadomie lecz niesłusznie robimy z niego kod, przez który należy odszyfrować wszystko inne. Lecz po prawdzie nie powinniśmy tego robić, gdyż jest to czytanie tekstu w separacji od jego oryginalnego kontekstu. Jak mawia znane powiedzenie, tekst interpretowany poza kontekstem jest zawsze niedobrym pretekstem.

Jeżeli jednak pozwolimy na naturalną interpretację omawianego fragmentu, na podstawie tego, co zostało powiedziane przez Jezusa na początku, to stwierdzenia takie jak „spożywa moje ciało i pije moją krew” stają się dużo bardziej zrozumiałe i mniej szokujące. W innym przypadku zostaje nam do rozwiązywania bardzo wiele dziwacznych problemów z literalnym rozumieniem tego zagadnienia, np. w jaki sposób po spożyciu ciała i krwi, składniki te pozostają w człowieku? (odnośnie stwierdzenia „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.”).  Poza tym, czy widzimy w tym tekście stwierdzenia, które bezpośrednio wskazują na to, że Jezus jest literalnym chlebem, będzie literalnym chlebem, literalny chleb stanie się Nim, czy też w jego żyłach płynęło literalne wino? Oczywiście nie ma w tekście takiej deklaracji. Nawet jeżeli potraktujemy te ustępy z bezwzględną dosłownością, obraz, który przed nami się maluje, jest nieco groteskowy. Weźmy za przykład chociażby werset 48, który wskazuje, że Jezus nie jest człowiekiem, ale chlebem, tzn. kawałkiem pieczywa. Ufam, że nikt nie czyta swojej Biblii w taki sposób. Podałem ten przykład po to, aby wskazać, że nawet osoby stojące na stanowisku literalnej interpretacji tego tekstu tak naprawdę wybierają poziom dosłowności, który uważają za słuszny i następnie kreują mechanizmy, których nie ma nawet w tekście, aby wytłumaczyć swoje stanowisko.

Mamy tutaj do czynienia z kontynuacją analogii zapoczątkowaną we wcześniejszych wersetach. W wersecie 49 Jezus nawiązuje do pytania, zadanego przez lud w wersetach 30-31. Ludzie pytają się Jezusa o znak, który ukonstytuuje Go jako wielkiego człowieka od Boga, jakim był Mojżesz. Jezus, jak już wspomniałem, zgadza się na tę analogię i na jej podstawie stara się pokazać im kilka ważnych prawd o sobie. Po pierwsze: to, co im da, będzie czymś ważniejszym od tego, co dał im Mojżesz, gdyż owocem jego daru jest życie wieczne (49; 50). Po drugie, ten dar wskazuje na to, że Chrystus jest większą osobą od Mojżesza. Po trzecie, Jezus wskazuje na swoją męczeńską śmierć – gdy mówi o oddaniu swego ciała za świat (51). Dlatego też użyty tu język odnoszący się do „jedzenia”, powinniśmy utożsamiać z wiarą w Jezusa (chociażby w wersecie 47). Teraz zobaczymy, jak Jezus tłumaczy swoją naukę apostołom. Wersety 60-65:

60 A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?» 61 Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? 62 A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? 63 Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. 64 Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą». Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać.

Poczyńmy kilka podstawowych, lecz kluczowych dla tego całego rozdziału obserwacji. Najważniejszą powinniśmy przeprowadzić przy wersecie 63. To Duch daje życie. Ani tutaj, ani nigdzie indziej w 6 rozdziale Ewangelii Jana, nie znajdziemy ustępu, który wskazywałby, że Duch, który daje życie, jest zdobywany po zjedzeniu czegoś lub wypiciu czegoś. Co więcej, w tym samym ustępie Jezus mówi apostołom, że życie znajduje się w tym, co powiedział (słowach), wskazując na znaczenie swojej analogii. Jest to o tyle ważne, że w tym samym zdaniu wyraźnie uczy apostołów o braku przydatności ciała do dawania życia. Następnie przytacza negatywny przykład tego, co powoduje brak życia, czyli braku wiary w Niego samego (nie, jak mogliby sądzić niektórzy, w przemianę ciała w chleb). Ten przykład stoi w opozycji do tego, co jest najważniejsze w tym całym nauczaniu (werset 40) – czyli wiara w Boga Ojca, który przyciąga ludzi, aby wierzyli w Jezusa.

Pierwszy List do Koryntian 11

Kolejnym, a zarazem najważniejszym fragmentem odnoszącym się do tematyki Eucharystii, jest nauczanie św. Pawła zawarte w jego liście skierowanym do kościoła w Koryncie. Poniżej znajduje się interesujący nas fragment umiejscowiony w pełnym kontekście. I Koryntian 11:17-34

17 Udzielając tych pouczeń nie pochwalam was i za to, że schodzicie się razem nie na lepsze, ale ku gorszemu. 18 Przede wszystkim słyszę – i po części wierzę – że zdarzają się między wami spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół. 19 Zresztą nawet muszą być wśród was rozdarcia, żeby się okazało, którzy są wypróbowani. 20 Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej. 21 Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy. 22 Czyż nie macie domów, aby tam jeść i pić? Czy chcecie znieważać Boże zgromadzenie i zawstydzać tych, którzy nic nie mają? Cóż wam powiem? Czy będę was chwalił? Nie, za to was nie chwalę! 23 Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb 24 i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę». 25 Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę». 26 Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. 27 Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. 28 Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. 29 Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. 30 Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło. 31 Jeżeli zaś sami siebie osądzimy, nie będziemy sądzeni. 32 Lecz gdy jesteśmy sądzeni przez Pana, upomnienie otrzymujemy, abyśmy nie byli potępieni ze światem. 33 Tak więc bracia moi, gdy zbieracie się by spożywać [wieczerzę] poczekajcie jedni na drugich! 34 Jeżeli ktoś jest głodny, niech zaspokoi głód u siebie w domu, abyście się nie zbierali ku potępieniu [waszemu]. Co do reszty, zarządzę, gdy do was przybędę.

Na samym wstępie musimy wskazać, że Apostoł Paweł odnosi swój komentarz nie do tego, o czym pisał Apostoł Jan w 6 rozdziale swojej Ewangelii, ale do wydarzenia w wieczerniku opisanego w Ewangeliach synoptycznych. Fakt ten wzmacnia wyniki analizy 6 rozdziału Ewangelii Jana, którą przeprowadziliśmy wcześniej.

Jeżeli spojrzymy na szerszy kontekst interesującego nas fragmentu, od razu jesteśmy w stanie odkryć powód, dla którego Paweł pisze do Koryntian odnośnie tej sprawy. Zaczynając od wersetu 17, widzimy, że głównym problemem, jaki porusza Apostoł, nie jest Wieczerza Pańska sama w sobie, tylko kwestia braku zgody pomiędzy ludźmi, którzy są wspólnotą chrześcijan w Koryncie. Główną tezą Pawła w tym fragmencie jest więc problem kłótni, braku empatii i wzajemnego dbania o siebie (werset 21-23). Autor wskazuje na ten brak postawy chrześcijańskiej,  naświetlając go tak jaskrawo, jak to tylko jest możliwe – utożsamiając go z niezrozumieniem, a co za tym idzie zaprzeczeniem sensu ustanowienia instytucji Stołu Pańskiego. Zachowanie Koryntian niszczyło ten cel do tego stopnia, że według Pawła to, co robią, nie możne być nazwane Wieczerzą Pańską (werset 20). Jak wcześniej zostało już wspomniane, posiłki, zwłaszcza te o charakterze celebracji/memoriału, miały za zadanie jednoczyć daną społeczność. Zresztą nie bez kozery wczesny kościół nazywał te zgromadzenia „agape” tj. ucztami miłości19. Dlatego też św. Paweł odwołuje się najpierw do aspektu społecznego Wieczerzy Pańskiej (wersety 21-22). Zachowania, o których tutaj pisze apostoł, z pewnością nie przyczyniały się do wzmocnienia wspólnoty w Koryncie, a nawet były zaprzeczeniem społecznej funkcji Stołu Pańskiego, gdyż wprowadzały podziały (bogaci–biedni).

Drugą kwestią poruszaną przez apostoła odnośnie omawianej tematyki jest aspekt memoriału/upamiętnienia śmierci Pana Jezusa. Zaczyna się od wersetu 23.

23 Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb 24 i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę». 25 Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę». 26 Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie.

Jak wskazał dr Heiser, powinniśmy tutaj zwrócić uwagę na fakt, że fraza „czyńcie to na moją pamiątkę” występuje poza tym fragmentem jedynie w Ewangelii Łukasza (22:19-20)20. Jest to tyle istotne, że jest to jeden z dwóch nakazów, dla których mamy w ogóle uczestniczyć w Wieczerzy Pańskiej. W tym sensie jest on nawet donioślejszym powodem niż jej aspekt społeczny, który nie stanowi narzuconego nam z góry obowiązku dotyczącego Stołu Pańskiego, ale wynika z charakteru przemienionego życia chrześcijanina oraz natury społeczności podczas posiłku. Wniosek ten jest o tyle ważny, że każda znana mi interpretacja literalna tekstu ewangelii synoptycznych siłą rzeczy nakłada na nas dodatkowe nakazy odnoszące się do tego, dlaczego mamy uczestniczyć w Eucharystii.

Drugim powodem, dla którego mamy brać udział w Wieczerzy Pańskiej (werset 26) jest jej eschatologiczny aspekt (tzn. odnoszący się do czasów końca)21 i występuje on we wszystkich ewangeliach synoptycznych.

Następną i chyba najbardziej polaryzującą kwestią, którą powinniśmy rozpatrzyć, jest werset odnoszący się do „rozpoznania Ciała Pańskiego”. Popatrzmy na ten werset w szerszym kontekście:

27 Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała Krwi Pańskiej. 28 Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. 29 Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. 30 Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło.

Zwolennicy literalnej interpretacji widzą w tym ustępie potwierdzenie swojej tezy. Niemniej, jak już wskazałem, postulat ten jest niezasadny, gdyż przełamuje to, co do tej pory święty Paweł chciał przekazać  Koryntianom. Jak wiemy już z wcześniejszych wersetów, apostoł wskazywał niechrześcijańską postawę kościoła w Koryncie na przykładzie sposobu, w jaki podchodzą do Wieczerzy Pańskiej. Termin „nie zważając na Ciało” odnosi się tutaj do tego, co zrobił Pan Jezus na krzyżu, czego upamiętnieniem miała być ta wieczerza. Jeżeli dany członek kościoła zachowywał się w sposób opisany przez Pawła (tzn. nie zważając na biednych wśród swojej kongregacji, aktywnie ich znieważając, itd. – werset 22), to śmierć Jezusa nie miała dla takiej osoby znaczenia, była opacznie rozumiana, albo osoba ta nie wykazywała cech przemienionego życia22, które charakteryzują osobę prawdziwie wierzącą. Ten ostatni element mógł być w szczególności zasadny, gdyż pierwotny kościół borykał się z ludźmi, których wiara była oparta na słowach, a nie czynach, co oznaczało, że jest pusta23.

Dodatkowym potwierdzeniem tej interpretacji jest to, że tak Paweł w omawianym liście, jak i Pan Jezus w ewangeliach synoptycznych nawet po hipotetycznej „konsekracji” i jakiejś formie „przemienienia” odnoszą się do składników tej wieczerzy jako o chleb i winie24. Jezus wskazując na kielich z winem mówi:  „Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego25”. Zresztą, jak zauważył dr White, jeżeli faktycznie mamy tutaj z jakąś formą przemienienia wina w krew, musiałoby to oznaczać, że Pan Jezus będzie pić swoją własną przemienioną krew w królestwie Ojca, co brzmi cokolwiek absurdalnie26. Dlatego też święty Paweł nie interpretuje tego fragmentu w ten sposób. Zamiast tego wskazuje na podstawowe elementy stołu tuż przed ich spożyciem (po konsekracji) tj. chleb i kielich z winem (werset 26), a nie na przemienione składniki krwi i ciała.

Słowo na koniec

Jakkolwiek nie podejdziemy do doktryny Eucharystii, mamy obowiązek jako naśladowcy Chrystusa poświęcić tej tematyce dużo więcej naszego czasu, niż zwykliśmy to robić. Nie mówię tutaj o pozbawionym głębszej refleksji uczestnictwu podczas niedzielnego nabożeństwa. Chodzi mi raczej o zadanie sobie chociażby minimum trudu, aby odkryć na nowo znaczenie słów Pana Jezusa, w separacji od naszych osobistych tradycji. Tradycje same w sobie nie są czymś złym, przeciwnie, nader często ułatwiają nam poznanie podstawowych prawd związanych z naszą wiarą. Niemniej jednak musimy mieć na uwadze, że tradycje, którymi się posługujemy, nie są theopneustos, czyli inspirowane przez Boga. Co więcej, kontekst historyczno-kulturowy, w którym były one tworzone, nie jest kontekstem Nowego Testamentu. Dlatego też winniśmy z większą pasją i uwagą odkrywać znaczenie podstaw, na których bazuje nasza wiara, aby tym bardziej delektować się bogactwem mądrości Bożej.

Kamil Dolistowski

Przypisy


  1. Mateusz Wichary, Najczęstsze pytania o protestantyzm, Warszawa 2013, s.58.
  2. 1 List do Koryntian 10:21
  3. 1 List do Koryntian 11:20
  4. John H. Walton, The Lost World of Genesis One, Downers Grove 2009, s. 21.
  5. https://drmsh.com/lords-supper-part-3/
  6. Patrz: Księga Rodzaju 9:2-4; Księga Powtórzonego Prawa 17:14
  7. Patrz: Księga Kapłańska 26:29; Księga Powtórzonego Prawa 28:53-57; Jeremiasza 19:9; Ezechiela 5:10.
  8. Ewangelia Mateusza 13:10-15.
  9. Craig S. Keener, A Commentary on the Gospel of Matthew, Grand Rapids 1999, s. 13.
  10. E. P. Sanders, The Historical Figure of Jesus, New York, s. 263.
  11. Craig S. Keener, A Commentary on…, s. 630.
  12. Targum: stanowi starożytny sposób wyjaśniania Pisma
  13. Martin McNamara, Targum and Testament, Grand Rapids 1972, s. 129.
  14. Craig S. Keener, A Commentary on…, s. 628.
  15. Tamże, s. 632.
  16. Ad hoc: w tym przypadku oznacza to tezę, która powstaje na potrzeby usprawiedliwienia jakiegoś poglądu bez uczciwego rozważenia pierwotnej krytyki.
  17. https://drmsh.com/the-lord-supper-supernatural-constipation-lords-supper-part-2/
  18. Tamże.
  19. List Judy 12; List Ignacego do Smyrnian 8.
  20. https://drmsh.com/the-lords-supper-1-corinthians-1117-34-post-4-of-4/
  21. Tamże.
  22. Lista atrybutów, które cechują osobę prawdziwie wierzącą znajduje się w Liście do Galatów 5:22-23.
  23. List Jakuba 2.
  24. James R. White, The Roman Catholic Controversy, Grand Rapids 1996, s. 174.
  25. Ewangelia Mateusza 26:29.
  26. James R. White, The Roman…, s. 175.

W dniach 18 -20 listopada 2016 roku, w kaplicy przy ul. Kujawskiej, miała miejsce kolejna edycja „Spotkania z Ewangelią”. Pod tym hasłem, kolejny rok z rzędu, odbyły się trzy nabożeństwa, dwa wieczorne i jedno poranne.

18 listopada, w piątkowy wieczór, wysłuchaliśmy wspaniałego koncertu muzycznego. Wokalista Michał Rasek wraz z zespołem przyjechał z Wrocławia. W programie wieczoru znalazły się refleksyjne, nastrojowe piosenki jak i te o mocniejszym brzmieniu. Podczas koncertu, lider zespołu Michał Rasek, podzielił się również historią swojego życia z Bogiem.

W kolejny wieczór, w sobotę 19 listopada, gościliśmy Ewę i Andrzeja Sewerynów. Na początku nabożeństwa z krótkim koncertem wystąpił zespół muzyczny, który usługuje na niedzielnych nabożeństwach w naszym zborze. Grupa wykonała kilka pieśni pochwalnych, zawierających w swoich treściach imiona Boga: Adonaj, El-Szadaj, Elochim itp.

Następnie wysłuchaliśmy pieśni s. Ewy Seweryn, wprowadzającej w temat kazania br. Andrzeja Seweryna. Kaznodzieja oparł rozważanie biblijne o fragment Pisma Świętego z Ewangelii Jana 4,39-42 i Ewangelii Łukasza 9 r. Mówił o dwóch grupach Samarytan, którzy mieli możliwość spotkania z Chrystusem. Niestety tylko jedni skorzystali z tej okazji. Ewangelista zachęcał słuchaczy, by nie lekceważyli możliwości spotkania z Chrystusem, gdyż mogą się one więcej nie powtórzyć.

Niedzielne, poranne nabożeństwo, kończące tegoroczny cykl „Spotkania z Ewangelią” miało bardzo uroczysty charakter. Kulminacyjnym punktem nabożeństwa był Chrzest na wyznanie wiary w wieku świadomym. Siedem osób zostało ochrzczonych przez prezbitera Marcina Górnickiego, pastora zboru białostockiego. Bezpośrednio przed chrztem prezbiter Górnicki wygłosił krótkie rozważanie na temat chrztu, jego zasad i znaczenia.

Następnie mieliśmy kolejną okazję, by słuchać kazania, wygłoszonego przez prezbitera Andrzeja Seweryna. Podobnie jak w sobotni wieczór również w niedzielę braterstwo Sewerynowie zaśpiewali dwie pieśni. Jedna z nich „Nie wstydzę się Ewangelii” była szczególnym życzeniem dla tych, którzy weszli świadomie na drogę wiary.

Podczas nabożeństwa odbyła się również modlitwa nad nowo ochrzczonymi. Uczestniczyli w niej prezbiterzy: Piotr Dajludzionek, Andrzej Seweryn i Marcin Górnicki. Na pamiątkę nasi nowi bracia i siostry otrzymali świadectwa chrztu, Pismo Święte i kwiaty z życzeniami od zboru. Uczestniczyli też po raz pierwszy w Wieczerzy Pańskiej.

Oprawę muzyczną całego nabożeństwa przygotował chór zborowy pod kierownictwem Kornelii Żuk i Grzegorza Kołtuna. Chórzyści wykonali kilka pieśni nawiązujących tematycznie do uroczystości.

Po ponad dwugodzinnym nabożeństwie kontynuowaliśmy społeczność w nowo wyremontowanej sali dolne naszego obiektu. Siostry przygotowały wspaniały posiłek, zakończony kawą, herbatą i ciastem domowej roboty. Mogliśmy spędzić czas na rozmowach z gośćmi i przyjaciółmi, którzy w dużej liczbie przybyli ze zborów okręgu białostockiego.

Kolejna edycja „Spotkania z Ewangelią” za nami, ale możliwości do głoszenia Ewangelii są każdego dnia, może nie w uroczystych koncertach czy nabożeństwach, ale w codziennych relacjach z naszymi bliskimi, przyjaciółmi, sąsiadami. Głośmy więc Słowo przez nasze osobiste świadectwo, ale również przez życie zgodne z Ewangelią Chrystusową.

URSZULA JANKIEWICZ

Dziewiątego października b. r. obchodziliśmy w naszym zborze radosną uroczystość – Święto Żniw. Była to bardzo dobra okazja, by podziękować Bogu za wszystko czym nas obdarzał w minionym roku, zarówno za dary materialne jak i duchowe.

W uroczystym nabożeństwie uczestniczyło wielu gości ze zborów okręgu białostockiego na czele z prezbiterem okręgowym, Mieczysławem Piotrowskim. Prezbiter Piotrowski przekazał zebranym pozdrowienia oraz podzielił się krótkim rozważaniem na temat owocu Ducha Świętego. Na podstawie 5 rozdziału Listu Ap. Pawła do Galacjan przypomniał jaki powinien być duchowy owoc, który podoba się Bogu, owoc, który musi się rozwijać i pomnażać we wszystkich dzieciach Bożych.

Podczas nabożeństwa byliśmy też świadkami szczególnej chwili – błogosławieństwa nad dzieckiem. Braterstwo Anna i Marek Grudniewscy przynieśli swojego syna Benjamina, by wspólnie ze zborem modlić się o jego życie w czasie tej radosnej uroczystości. Dzieci są darem Bożym i za ten szczególny dar razem z rodzicami i całą rodziną dziękowaliśmy Panu oraz prosiliśmy o błogosławił jego życie.

Główne kazanie wygłosił pastor zboru, prezbiter Marcin Górnicki. Zatytułował je „Prawdziwe powody do radości”. Na postawie Ewangelii Jana, 7 rozdział, mówił o Panu Jezusie, który udał się do Jerozolimy na bardzo radosne Święto Namiotów. Żydzi obchodzili je na pamiątkę ucieczki z Egiptu i mieszkanie w namiotach. Było ono związane też ze żniwami, dziękowaniem Bogu za plony. Pastor przypomniał, że wszyscy mamy bardzo wiele powodów do radości i wdzięczności Bogu: przebaczenie grzechów, zbawienie, dary duchowe. Dlatego radość i wdzięczność powinna być w życiu dziecka Bożego nawet w trudnych sytuacjach. Po kazaniu w modlitwach mogliśmy dziękować Bogu za Jego opiekę i błogosławieństwo.

Podczas nabożeństwa usłyszeliśmy też okolicznościowe pieśni chóru zborowego pod dyrekcją Kornelii Żuk i Grzegorza Kołtuna. W radosnych, pieśniach ogólnych poprowadził nas zborowy zespół muzyczny.

Po zakończeniu uroczystej społeczności był czas na wspólny posiłek. Ze względu na trwający obecnie remont sali dolnej, uczta agape wyglądała inaczej niż w latach poprzednich. Na szczęście nasza kaplica ma dość duży hol i inne pomieszczenia w których, w mniejszych grupach, mogliśmy się posilić i dalej kontynuować społeczność. Takie warunki sprawiły, że tym razem większość z nas przyłączyła się do przygotowania posiłku. Na stołach stały nie tylko ciasta i napoje, ale również sałatki i najróżniejsze kanapki.

Uroczystość Święta Żniw pozwala kolejny raz uświadomić sobie ogrom Bożej łaski i błogosławieństw wypełniających nasze życie. Chcemy uczyć się być wdzięcznymi za wszystko czym Pan Bóg nas obdarza. Chcemy pamiętać, że nasze życie jest w Jego ręku, pielęgnować radość, ale również ufność i to szczególnie wtedy, gdy spotykają nas różne, trudne doświadczenia. Jemu niech będzie chwała we wszystkim.

Urszula Jankiewicz

W dniach 2-5 września w białostockim zborze odbyło się nauczanie biblijne, prowadzone przez dr Arnolda Fruchtenbauma. Jest to nauczyciel Pisma Świętego, Żyd Mesjański, specjalizujący się w tematyce eschatologicznej. Obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych. Dr Arnold Fruchtenbaum odwiedził nasz zbór już po raz drugi. Również i tym razem naszego gościa tłumaczył brat Kopytko.

Tegoroczny cykl wykładów był zatytułowany „Życie Jezusa Chrystusa z żydowskiego punktu widzenia”. Wykładowca poruszył wiele aspektów z życia Chrystusa, ukazując kontekst historyczny i kulturowy ówczesnego Izraela, przybliżał słuchaczom przyczyny postępowania rodaków Chrystusa, faryzeuszy czy np. Piłata. Wykłady trwały kilka dni od godziny 10.00 do prawie 20.00 z przerwą na obiad. Było to nauczanie bardzo intensywne, zawierające mnóstwo informacji i bardzo ciekawych wątków biblijnych, których nie ma możliwości zamieścić, nawet w skrócie, w tej krótkiej relacji. Z tego powodu zachęcam do spokojnego słuchania tych cennych w warunkach domowych. Dr Arnold Fruchtenbaum wygłosił również kazanie na niedzielnym nabożeństwie: „Współczesne państwo Izrael a proroctwa biblijne”.

Wszystkie wykłady oraz niedzielne kazanie są umieszczone na naszej stronie internetowej, w dziale „multimedia”. Serdecznie zapraszam do słuchania.

Urszula Jankiewicz

W ostatnim tygodniu lipca odbyły się już drugie Wczasy Kościoła. Z obozu dla studentów coraz bardziej przekształcają się we wspólny urlop całych rodzin z dziećmi. Poprzednia edycja miała miejsce w Wiśle, gdzie dużo czasu spędziliśmy na pieszych wędrówkach po górach. Teraz zameldowaliśmy się całkiem niedaleko – ok. 90-100 kilometrów od Białegostoku, nad Jeziorem Rajgrodzkim.

wczasy-kosciola_3

Pan Bóg podarował nam na ten specjalny tydzień piękną pogodę, tak więc mogliśmy swobodnie korzystać z wszelkich atrakcji urlopu nad jeziorem, co szczególnie doceniły dzieci, spędzając w wodzie co najmniej kilka godzin dziennie. Poza samą wodą do dyspozycji mieliśmy również plac zabaw, boiska, korty, a także sprzęt wodny w postaci rowerów i kajaków. Jednym słowem – all inclusive.

wczasy-kosciola_5

Niewątpliwą zaletą takiego tygodnia jest doborowe towarzystwo – z pewnością to doskonała okazja, by poznać się trochę lepiej, niż spotykając się raz, czy nawet kilka razy w tygodniu podczas wydarzeń w naszej kaplicy. Dodatkowo, znaczną grupę stanowili przyjaciele z innych miejsc i zborów. Nasze dzieci również mogły skorzystać z tego towarzystwa, ponieważ one same stanowiły prawie połowę składu.

Wczasy Kościoła to także wspólne posiłki i wspólne społeczności. Tym razem mieliśmy specjalnych gości, którzy przyjechali, by podzielić się wykładami. Podczas porannych społeczności nasz gość ze Stanów Zjednoczonych, Paul Gastineau, przygotował cykl na temat zarządzania finansami i odpowiedniej postawy serca wobec dóbr, które posiadamy. Otrzymaliśmy je przecież od Boga i zarządzamy nimi w Jego imieniu. Bazując na wersetach z Biblii oraz historach różnych osób pokazywał nam jak powinniśmy podchodzić do naszych majętności, tego czym dysponujemy. Kilka ogólnych wniosków płynących z wykładów:

-może nie sądzimy tak sami o sobie, ale w stosunku do ogółu ludzkości jesteśmy co najmniej dobrze sytuowani,

-dobra, które posiadamy należą do Boga i mamy je dzięki Jego łasce,

-powinniśmy mądrze nimi zarządzać,

-Bóg nie potrzebuje naszych pieniędzy, ale pragnie naszych serc, prosty mechanizm działa tak, że serca podążają pieniędzmi, niezależnie od tego gdzie je włożymy,

-jesteśmy tutaj na chwilę, i powinniśmy tak patrzeć na nasze codzienne dobra.

Poparte też własnym spojrzeniem i przykładem nauczanie Paula zainspirowało wielu z nas do przemyślenia kwestii zarządzania majątkiem, zwłaszcza w kontekście wspierania Kościoła.

Dzieci miały w tym czasie swoje zajęcia, które każdego dnia prowadziła inna osoba – dzięki opiece i zaangażowaniu „nauczycielek” miały zapewnione lekcje na swoim poziomie. Na swoim poziomie (tj. na podeście w sali kinowej, gdzie odbywały się społeczności) rano i wieczorem brały również udział w uwielbieniu, prezentując swoje hity z wcześniejszych obozów. „Pilnie potrzebny olej do głowy” można będzie prawie określić hymnem Wczasów Kościoła.

Wieczorne społeczności to w dużej mierze czas uwielbienia, śpiewu i modlitw. Ponadto, w osobnych grupach, męskiej i damskiej, mieliśmy okazję przyjrzeć się wybranym postaciom z Biblii. Dla kobiet Beata Wichary opisała kilka bohaterek ze Starego Testamentu, natomiast dla panów męskie postaci przedstawił pastor Mateusz Wichary. Były to przykłady ludzi podobnych do nas, z codziennymi problemami i wyzwaniami, a jednocześnie ludzi wiary. Z drugiej strony mieliśmy wyraźne przesłanie, że Bóg wypełnia swój plan, bez względu na nasze ograniczenia.

wczasy-kosciola_4

Piątkowy wieczór świadectw dobitnie pokazał, że zostaliśmy poruszeni słowem, które usłyszeliśmy na społecznościach. Był on dodatkową motywacją, by zapamiętać i zastosować treść studiów po powrocie do własnych domów.

Jednym z ciekawych elementów naszych wczasów był niewielki stolik w końcu korytarza, gdzie o każdej porze można było zrobić herbatę, kawę i na tarasie spędzić czas na rozmowach. Myślę, że wielu doceniło to miejsce na 3 piętrze i osobiste rozmowy. W niewielkich grupach mogliśmy wzmacniać relacje wewnątrz naszej grupy. W połączeniu z odpoczynkiem fizycznym oraz psychicznym jest to doskonały sposób na spędzenie tygodnia urlopu.

wczasy-kosciola_2

Mam nadzieję, że w przyszłym roku czeka nas kolejny wspólny wypad, i koniec końców wczasy zborowe wpiszą się w naszą tradycję:-)

Wiazowski Karol

PS. Niektórym długo smak zwycięstwa będzie kojarzył się ze smakiem lodów kaktusów 🙂

Tegoroczny obóz organizowany przez Klub Dziecięcy „Dobra Nowina” odbył się w drugiej połowie lipca. Uczestniczyło w nim trzydzieści siedmioro dzieci. Były to głównie dzieci uczęszczające do Klubu oraz dziewięcioro podopiecznych z Domu Dziecka w Supraślu. Opiekę nad nimi sprawowała 16 osobowa grupa wychowawców,  plus kucharki przygotowujące smakowite posiłki.

Hasło obozu brzmiało: ”Przygody na Górze Syna”. Nawiązywało ono do pełnej emocji górskiej wspinaczki na szczyt. Wędrówka po górach, jak wiadomo wymaga siły, samozaparcia, wytrwałości, przede wszystkim jednak mądrości w pokonywaniu przeszkód, jakie mogą pojawić się na drodze. Ilustracją tego, jak ważna jest mądrość były przedstawienia prezentowane przez dwie osoby przechodzące rygorystyczne szkolenie na członków Niezwykłego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które prowadził Ratownik, doświadczony instruktor NOPR-u. Stanowiły one wprowadzenie do Spotkań Odkrywców (lekcji biblijnych), na których dzieci, na podstawie historii biblijnych uczyły się, że mądrość pochodzi od Boga, również jak ważne jest mądre i ostrożne dobieranie przyjaciół, słuchanie dobrych rad i przyjmowanie pouczenia, ale przede wszystkim ufanie Bogu.

W związku z tym, że górska wspinaczka wymaga wysiłku, to podwieczorkowe smakołyki przygotowywane przez dzieci, w ramach zajęć kulinarnych były wysoko kaloryczne. Tematyka zajęć plastyczno – praktycznych również nawiązywała do hasła obozu. Było mnóstwo gier, zabaw i konkursów. Dzieci z wychowawcami ochotnie uczestniczyły w czterech turniejach sportowych jak: ping-pong, piłkarzyki, piłka nożna i piłka siatkowa. Wyłonieni zwycięzcy zostali nagrodzeni pucharami i medalami. Trampolina była także dość często okupowana, w przeciwieństwie do basenów, z których można było korzystać tylko w zależności od pogody. Ta niestety, w tym roku była trochę w kratkę. Z kolei, nowa obozowa atrakcja – „dmuchaniec”  cieszyła się powodzeniem wśród dzieci młodszych. Za to wszyscy obozowicze zdobywali, wprowadzone na tym obozie „złociachy mądrości” wymagające mądrego wyboru, decyzji i zachowania. Ci, którzy zgromadzili ich najwięcej zostali nagrodzeni. Wspólne śpiewanie piosenek chrześcijańskich jednoczyło nas wszystkich w wyrażaniu wdzięczności Bogu za Jego obecność i działanie.

Wieczorne niespodzianki były okazją do prezentowania zdolności i talentów dzieci, przygotowujących występy w ramach swojej grupy, nawiązujące do tematu ze spotkania odkrywców. Dawały także możliwość do wysłuchania kolejnego fragmentu  niezwykłej historii życia dziewczynki – Lucy, głównej bohaterki bardzo interesującej książki Patricji St.John „Tajemnica bażanciej chatki”. Na koniec Pastor Marcin Górnicki dokonywał podsumowania dnia, czym zachęcał do podziękowania Bogu za jego przebieg.

Należy jeszcze dodać, że pod koniec naszego pobytu w Narewce  odwiedzili nas Paul                    i Debbie Gastineau z USA, główni sponsorzy tego obozu, a znani dzieciom i wolontariuszom z obozu w 2015r. Była to więc dla nas wszystkich miła niespodzianka i doskonała okazja do tego, aby osobiście podziękować za ich szczególny udział również i w tym wydarzeniu.

Jestem niezmiernie wdzięczna Bogu z to, że ten obóz dzięki Jego łasce mógł się odbyć. Dziękuję Bogu za Jego obecność i działanie, które sprawiło, że czuliśmy się na nim jak duża rodzina. Dziękuję Mu za każde dziecko i za wolontariuszy oddanych i zaangażowanych w tę służbę. Dziękuję również tym wszystkim, którzy w modlitwie wspierali nas, zarówno w czasie przygotowań, jak i w czasie jego trwania.

Ewa Gutkowska

Obóz KDDN

W pierwszej połowie lipca odbył się w Narewce obóz dziecięcy. Kolejny raz Narewka gościła około 60-dziesięcioro dzieci z całej Polski.

W tym roku hasłem przewodnim obozu był werset zaczerpnięty z Pisma Świętego, z Przypowieści Salomona 1,5: „Kto mądry niech słucha i pomnaża naukę, a rozumny niech zdobywa wskazówki”.

Nasza Narewka przez dziesięć dni stała się bardzo niebezpieczną „dżunglą narewzońską”. Przez ten cały czas czekały na nas liczne przygody i niebezpieczeństwa. Aby wyjść z nich cało i zdrowo musieliśmy słuchać przewodników dżungli: Danuty Nazaruk, Moniki Górnickiej oraz Marcina Górnickiego. To oni wskazali nam, że aby przetrwać w niebezpieczeństwie musimy zdobywać mądrość z Biblii.

W tym roku poznawaliśmy faunę i florę Dżungli Amazońskiej. Uczyliśmy się między innymi polować oraz tropić zwierzęta. Nie przeszkodziła nam w tym nawet deszczowa pogoda. Jesteśmy Bogu wdzięczni za ten czas. Wierzymy, że nasza praca ma duże znaczenie. Szczególnie ważne dla nas były rozmowy z dziećmi w mniejszych grupach, których w tym roku nie brakowało. Naszą modlitwą było wskazanie dzieciom, że w trudnych sytuacjach zawsze należy zwracać się do Boga i Jemu ufać.

Wróciliśmy do domów przepełnieni wdzięcznością oraz przede wszystkim cali i zdrowi.

Paweł Godlewski

Galeria zdjęć z obozu

W dniach 10-12 czerwca odbyły się w Białymstoku Dni Kultury Protestanckiej. Zostały zorganizowane już po raz trzeci. Wzięło w nich udział sześć zborów z naszego miasta: dwa zbory baptystyczne, dwa zielonoświątkowe, Kościół Boży w Chrystusie oraz Kościół Ewangelicko Augsburski.

Tegoroczne wydarzenie miało nieco mniej spektakularny charakter niż ubiegłoroczne, ale również zostało zauważone w mieście. Głównym celem było wyjście do ludzi i nawiązywanie relacji podczas różnych zadań i projektów.

W piątek, 10 czerwca, przedstawiciele wszystkich zborów razem z pastorami spotkali się w białostockim Parku Planty, by wspólnie zasadzić krzewy. Była to znakomita okazja, by podczas pracy rozmawiać z ludźmi, dzielić się świadectwem swojej wiary. W Biblii spotykamy symbole drzew i krzewów. Rośliny rosną, rozkwitają i nawet mimo posuchy wydają owoce, ponieważ posiadają korzenie głęboko zapuszczone w dobrej ziemi. Podobnie jest z człowiekiem, który ma swoją wiarę zakorzenioną w Bogu. Żyje wiarą i wydaje duchowe owoce mimo niesprzyjających okoliczności. Inicjatywa nasadzania krzewów w parku spotkała się ze szczególnym uznaniem władz Białegostoku.

Kolejnego dnia, w sobotę 11 czerwca, odbyła się wycieczka autokarowa po Białymstoku – „Śladami białostockich protestantów”. Uczestnicy odwiedzili miejsca, które wiążą się z działalnością protestantów w Białymstoku. Obejrzeli m.in. obecne kaplice i domy zborowe. W każdym z nich, pastorzy przedstawiali ogólny rys historyczny swojego zboru, jego historię i najważniejsze zasady wiary.

Tego samego dnia po południu, o godzinie 15.30, w II Zborze Chrześcijan Baptystów, „Droga Zbawienia”, odbyły się warsztaty manualne: decoupage, wyplatanie z papierowej wikliny, wytwarzanie mebli ze skrzynek na owoce, szycie przytulanek. Zajęcia miały na celu nie tylko wspólną pracę, ale też rozmowy i nawiązywanie relacji z mieszkańcami naszego miasta.

Ukoronowaniem tegorocznych obchodów Dni Kultury było wspólne nabożeństwo w I Zborze Chrześcijan Baptystów przy ulicy Kujawskiej. Wspaniałą oprawę muzyczną przygotowali studenci, należący do Duszpasterstwa Akademickiego, działającego przy I zborze baptystycznym. Kazanie wygłosił pastor Krzysztof Flasza ze Zboru Zielonoświątkowego „Dobra Nowina”. Zachęcał słuchaczy do wytrwałego głoszenia ewangelii mieszkańcom naszego miasta, niesienia Bożej nadziei szczególnie tym, którzy znajdują się na marginesie społeczeństwa lub są nawet poza nim.

Protestanci żyją w Białymstoku ponad sto lat. Ich działalność społeczna, charytatywna i kulturalna jest z każdym rokiem coraz bardziej widoczna w mieście. Dni Kultury Protestanckiej były więc jeszcze jedną znakomitą okazją, by zaznaczyć pozytywny wpływ protestantów na życie mieszkańców Białegostoku.

Urszula Jankiewicz

Już po raz kolejny w białostockim zborze obchodziliśmy Święto Rodziny. Jest ono od wielu lat wpisane w kalendarz stałych wydarzeń naszego zboru.

Uroczystość rozpoczęła się w niedzielę, 5 czerwca, nabożeństwem porannym o godzinie 10.00. Nauczyciele Szkółki Niedzielnej wraz z dziećmi przygotowali specjalny występ. Każda grupa przedstawiła swój program w którym znalazły się wierszyki, scenka, wersety biblijne itp. Dzieci zaśpiewały kilka radosnych pieśni z towarzyszeniem zborowej grupy muzycznej. Oprawa muzyczna została specjalnie przygotowana i stanowiła wspaniałe dopełnienie programu dzieci. Obejrzeliśmy również prezentację multimedialną, nagraną przez Monikę Górnicką. Najmłodsi odpowiadali na pytania: Kto to jest kobieta?, Jaka powinna być wyjątkowa kobieta?, Czy znasz wyjątkową kobietę?. Odpowiedzi dzieci były różne, niektóre wywoływały poruszenie, a nawet uśmiech zborowników. Najmłodsi są uważnymi obserwatorami, naśladują nas dorosłych i szczerze wyrażają swoje zdanie. Na koniec programu dzieci tradycyjnie wręczyły kwiaty swoim mamom.

Dwie pieśni chóru zborowego, pod dyrekcją Michała Jankiewicza, również wpisały się w tematykę Święta Rodziny.

Podczas nabożeństwa usłyszeliśmy kazanie prezbitera Marcina Górnickiego. Nauczanie nosiło tytuł „Otrzymałam mężczyznę od Pana”. Pastor przedstawił życie pierwszej rodziny, która pojawiła się na świecie, czyli Adama i Ewy. Tytuł kazania zawierał słowa pierwszej matki, wypowiedziane po urodzeniu pierworodnego syna, Kaina. (kazanie jest dostępne do odsłuchania w dziale multimedia). Po kazaniu, w modlitwach, dziękowaliśmy Bogu za nasze rodziny i prosiliśmy o Jego prowadzenie i błogosławieństwo.

Po uroczystym nabożeństwie odbył się piknik na wolnym powietrzu. Obiad przygotowany przez siostry ze zboru jak zwykle zawierał m.in. cieszące się wielką popularnością hamburgery oraz inne smakołyki. Po obiedzie można było porozmawiać przy smacznym cieście, kawie i herbacie. Dzieci miały w tym czasie wiele atrakcji: nadmuchiwaną zjeżdżalnię, trampolinę, loterię fantową itp. Odbył się również konkurs rodzin, który wygrała nasza rodzina pastorska. Starsi mogli zmierzyć sobie ciśnienie i zasięgnąć różnych porad lekarskich.

Święto Rodziny jest dobrym czasem dla naszego, wielopokoleniowego zboru, czasem wspólnej integracji, przebywania razem, zwyczajnego poznawania siebie wzajemnie. W nabożeństwach czasami uczestniczy nawet 300 osób i nie jesteśmy w stanie się przywitać wszyscy ze wszystkimi. Takie uroczystości są więc bardzo potrzebne, by zacieśniać więzi i relacje między nami. Z tego powodu chcemy organizować podobne wydarzenia również w przyszłości.

Urszula Jankiewicz

Strona 7 z 17 1 5 6 7 8 9 17
© 2020 KChB Zbór w Białymstoku | Realizacja: KChB Białystok |

niektóre zdjęcia pochodzą z serwisu rawpixel.com

Znajdź nas na: